~Weź mnie za rękę, w nieznane prowadź...
Brake na fb:
Brake na ig:
#kali #kartky
tekst:
[Zwrotka 1: Kali]
Chcemy to poczuć, co znaczy życie
Wyżej niż NASA lądować o świcie
Dziś na zboczu, jutro na szczycie
Dotykam chmur i czuję, że latam (latam)
Jak delfinów ławice
Płynę przez wody urbanistyczne
Chwile epickie, złapię je wszystkie
Życie to dar, a nie kara (nie kara)
Weź mnie za rękę, w nieznane prowadź
Nawet na księżyc
Zbieramy info jak Voyager sonda
Miliony przeżyć
Eksplozja doznań dzieli na atom
Nadejdzie czas, gdy zmienię się w fantom
Jak wiele wie o nas kreator (jak)
On wszędzie jak w powietrzu azot (wszędzie)
Miasta jak synapsy, my jak neurony w komunikacji (błądzimy)
Chcemy kolejny zastrzyk doznań
Trzymaj się, zapnij pasy (lecimy)
Tak wiele przeżytych akcji, tak wiele słów, co ranią
Może się mylę i nie mam racji, czar pryśnie jak przebity balon
[Przedreferen]
Czym życie jak nie zabawą, kształtem, formą, oprawą
Chcę złapać wszystkie chwile jak Canon
Płynę przez życie jak rzeka przez kanion
Rebelia, łamiemy kanon
Dłonie do berła, być jak faraon
Trzymam się życia jak quattro
Żyć nie umierać, czuwa patron
[Refren]
Żyć nie umierać (my chcemy)
Żyć nie umierać (tu dziś)
Żyć nie umierać (my chcemy)
Żyć nie umierać (tu dziś)
Żyć nie umierać (chcemy)
Żyć nie umierać (my chcemy)
Żyć nie umierać (chcemy)
Żyć nie umierać (my chcemy)
Żyć nie umierać (chcemy)
Żyć nie umierać (my chcemy)
Żyć nie umierać, żyć
[Zwrotka 2: Kartky]
Zatrzymaj wszystko bo biegnie za szybko, zmieniłem się znowu i wygram
Zgubiłem skrzydła i nie mam już nowych następnych, na ziemi bez zmian
Mijam gdzieś obok i pcha mnie do przodu samotność i księżyc co daje mi powód
I oświetla kroki jak gwiazda polarna, rzuca pod nogi swój blask
Wspomnienia migają jak urwane klatki, łapię je gdzieś i wychodzę
Jak przegrane stawki i udane bajki, do końca zostają w głowie
Taki jest świat który jak może to wabi nas czarem
A robi to ciągle, to wycieczka po żądze
Nie wiem sam czemu z tej palety barw wziąłem szare kolory
Znam siebie i siedem stron świata, zmieniłem algorytm
Siedem stron kontra milion nowych form i gdzieś ja
Zaplątany, jak te wersy o snach
Cały czas w drodze, chociaż kręcimy się w kółko
Przenoszę realia z kosmosu na swoje podwórko i rozpalam półmrok
Będzie dobrze, chociaż pod górę i półka za półką
Maluję obrazy bez ram, odwołuję jutro
To tylko ja, chłopak z podwórka bez nazwy zapatrzony w gwiazdy
To tylko wiatr i chmury tak gęste jak mleko
To tylko śnieg, który spowalnia gonitwę po zachwyt
I nasze uśmiechy z ekranu kiedy jesteśmy daleko
Nie mogę tu zostać, ślepnę od neonów miasta wziętego za cel
Nie boję się powstać, co wezmę to oddam, odpłyniemy, zostań okej?
W zapachu jej włosów zatrzymam zegar na krótko i wychodzę z cienia
Nigdy nie jest za późno, do zobaczenia